Georgetown Preparatory School 2018
Dzięki wsparciu sponsorów oraz KOSTKI grupa ośmiu uczniów miała szansę wziąć udział w międzynarodowym kursie językowym „Dream no Borders – English as a Second Language Program”, który co roku odbywa się w Georgetown Preparatory School. Jest to męska szkoła średnia w Stanach Zjednoczonych, oddalona o około 30 km od stolicy – Waszyngtonu. Nasza podróż za ocean rozpoczęła się na krakowskim lotnisku dzień po zakończeniu roku szkolnego. Po kilkunastu godzinach drogi znaleźliśmy się już na lotnisku Washington Dallas, gdzie czekali na nas nasi opiekunowie. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy jak wspaniała przygoda nas czekała.
W pierwszych chwilach po przylocie wielkim problemem okazała się nasza bariera językowa. Mieliśmy bowiem zakaz rozmów w naszym języku ojczystym, a jego używanie groziło ‚karą’. Nie było to jednak nasze jedyne wyrzeczenie. Na terenie całego Georgetown panował zakaz używania telefonów (poza własnym pokojem), bardzo przestrzegano również punktualności oraz obowiązywał nas elegancki strój na lekcje.
Kampus GP jest ogromny, ale dzięki integracji z osobami innych narodowości szybko udało nam się tam odnaleźć. Nasi opiekunowie pokazali nam również wszystkie budynki, z których mieliśmy korzystać. Pierwszego dnia nauki czekał nas test językowy, składający się z dwóch etapów – części teoretycznej (testu składającego się ze 150 pytań) oraz części praktycznej, czyli krótkiej rozmowy z dwójką opiekunów. Kolejnego dnia każdy uczestnik kursu został przydzielony do odpowiedniego poziomu (2A, 2B, 3, 4, 5) i zaczął lekcje w swojej grupie. Na lekcjach uczyliśmy się gramatyki, historii i kultury USA, pracowaliśmy nad wybraną przez nauczyciela książką (czytanie, pisanie, opracowywanie treści). Podczas zajęć dowiedzieliśmy się także wielu ciekawostek o kraju, w którym się znajdowaliśmy oraz o szkole, w której przebywaliśmy. O ile poziomy 2 i 3 koncentrowały się bardziej na gramatyce i słownictwie, poziom 4 i 5 skupiał się bardziej na praktycznym użyciu angielskiego, poprzez tworzenie prezentacji czy też pisanie Charity Speech. Po lekcjach każdy z nas uczestniczył w wybranych przez siebie zajęciach (Art, Print Journalism – media, Yearbook, America Through Films, Engineering), które trwały godzinę. Podczas nich nie obowiązywał już podział na poszczególne poziomy językowe, więc mieliśmy okazję integrować się między sobą, bez względu na zaawansowanie językowe.
Po lekcjach czekał na nas „Sports Time”, podczas którego mogliśmy wybrać jedną z wielu aktywności fizycznych, takich jak piłka nożna, koszykówka, pływanie, tenis czy tez ćwiczenia na siłowni. Każdego dnia przeznaczaliśmy na nie 2 godziny (między 15-17). Następnie, po godzinnej przerwie na odpoczynek jedliśmy kolację
i udawaliśmy się na „Study Hall”. Tam, przez półtorej godziny, odrabialiśmy zadania domowe i czytaliśmy książkę. Codziennie nasi opiekunowie przygotowywali dla nas różnorodne aktywności, jak np. wspólna budowa wież z papieru, które pozwalały nam się lepiej zintegrować i spędzić razem miło czas. O godzinie 22 nasi opiekunowie zaprowadzali nas do naszych akademików. Cisza nocna zaczynała się przeważnie o godzinie 23. Wyjątkiem często były weekendy.
W każdy weekend czekały na nas różnorodne wycieczki. Jeździliśmy na nie popularnymi w Ameryce, żółtymi szkolnymi busami. Udało nam się dzięki nim zwiedzić Waszyngton, a także mniejsze miasteczka jak Annapolis i Alexandria, spędzić niesamowity czas w ogromnym parku rozrywki King’s Dominium, parku wodnym Water Country USA, zintegrować się podczas Pool & BBQ, Ice Skating, zdobyć nowe doświadczenia podczas Water Raftingu na rzece Potomac, dowiedzieć się nowych rzeczy o Amerykańskiej kulturze (Newseum, Art Museum, mecz Baseball, Air & Space Museum). Cudownym doświadczeniem było także spędzenie Dnia Niepodległości w jednym miejscu z Amerykanami. Zanim jednak świętowaliśmy, wzięliśmy udział w Field Day – drużynowych konkurencjach. Zostaliśmy podzieleni na 6 drużyn, a każda z nich miała swój osobny kolor (który tego dnia musieliśmy założyć) oraz przydzielonych opiekunów. Najpierw musieliśmy odpowiedzieć na pytania dotyczące szkoły, w której się znajdowaliśmy, a potem rozpoczęliśmy rywalizację sportową. Okazało się jednak, że konkurencje były bardzo nietypowe, jednym z przykładów może być zjedzenie ciasta bez użycia rąk, czy też wyścig zaraz po zjedzeniu banana. Dzień ten był jednym z najlepszych dni w USA, ponieważ dzięki temu mogliśmy się poczuć jak prawdziwi Amerykanie.
Wszyscy zgodnie twierdzimy, ze najtrudniejsze było dla nas otworzenie się. Blokada językowa okazała się niemałym problemem. Mimo początkowych trudności już po tygodniu dobrze dogadywaliśmy się z innymi uczestnikami kursu, a język z czasem przestawał być dla nas jakimkolwiek problemem. Spędzaliśmy razem każdą minutę tworząc niesamowite wspomnienia, które zostaną w naszych głowach (mamy nadzieje) do końca życia oraz zawierając przyjaźnie z ludźmi z różnych krajów, które mamy zamiar utrzymać. Przez intensywność zajęć w Georgetown nie mieliśmy czasu, aby rozmawiać z naszymi przyjaciółmi i rodzinami w Polsce, ale to pozwoliło nam jeszcze lepiej się zgrać. Nie udało nam się też zatęsknić, ponieważ te 6 tygodni minęło zdecydowanie za szybko. Do Wszystkich zastanawiających się nad wzięciem udziału w kursie „Dream no borders” apelujemy – tak! To zdecydowanie najlepsza rzecz, jaką można zrobić w wakacje, a jej efekty będą większe niż można sobie wyobrazić. To nie tylko bardzo efektywna nauka języka, ale także styczność z nowymi kulturami, zwyczajami i niesamowity czas spędzony z cudownymi ludźmi.
Dziękujemy o. Pawłowi Brożyniakowi i wyjątkowym przyjaciołom KOSTKI: Prezesom firm Oknoplast, Es System K, Greinplast i prywatnym darczyńcom – Pani Pauli Batista oraz Michaelowi McDonald! Dzięki Wam doświadczyliśmy, że najważniejsze to nie bać się pragnąć i każde marzenie da się zrealizować!
Polish Mafia – uczestnicy kursu językowego w Waszyngtonie „Dream no borders”