Powoli dobiega końca pobyt kolejnej grupy uczniów KOSTKI w Waszyngtonie na wakacyjnym kursie języka angielskiego. Udział w programie „Dream no borders” w Georgetown Preparatory School to wyjątkowa okazja nie tylko do rozwoju kompetencji językowych, ale także wspaniałego spędzenia czasu wakacji w grupie młodzieży z całego świata. Nie byłby on możliwy gdyby nie wsparcie niezastąpionych przyjaciół KOSTKI – firm Oknoplast, Es System K i Greinplast, którym już dziś serdecznie dziękujemy!
Początki w Stanach nie były łatwe, przyniosły wiele zaskoczeń, zmęczenie, ale i radość z nowych doświadczeń. Tak po pierwszym tygodniu swoimi wrażeniami dzielił się Jakub: „Pierwsze dni w ojczyźnie madgonalda były dość ciężkie, owszem w Polsce zawsze lubiłem wyskoczyć na Burgera i Polic go colą, ale 6tygodni to jednak przesada. Drugi szok: kultura. Kto by się spodziewał, że w Ameryce mówi się po angielsku? Jasne, wiedziałem że u nich w football nie gra się nogami, ale na pewno potrafią mówić wolniej. Trzeci szok: natłok zajęć, mnóstwo nowych imion do zapamiętania i zasad do zastosowania. Wszystko to składa się na obraz złożony z wielu barw i kolorów przedstawiający „ten amerykański sen” kończąc, jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. The end.”
Z czasem wszyscy uczestnicy kursu zaklimatyzowali się i weszli w rytm codziennych zajęć, ale też różnych atrakcji, które tak opisywali Ola: „Pierwszy tydzień był dosyć ciężki. Dużo nowych imion do zapamiętania. Nawiązywanie nowych znajomości plus wciąż trwające zmęczenie po podróży i zaaklimatyzowaniu się. Cała zabawa zaczęła się w drugim tygodniu kiedy mniej więcej zaczęły zacieśniać się przyjaźnie między uczestnikami. Codziennie chodzimy na lekcje i dodatkowe odrabianie lekcji, nie mamy telefonów, a także mamy ustaloną ciszę nocną i ewentualne kary. Zasad jest wiele i trzeba się do tego przyzwyczaić, ale na pewno jest warto. Dużo się czerpie z tego wyjazdu, a to dopiero 3 tydzień się zaczął”
i Dawid: „Pierwsze dni kolejnego tygodnia w USA zaczęły się tak jak w poprzednim. Od wstawania o 7.40 potem śniadania, a następnie lekcji. W środę po kolacji oznajmiono nam ze następnego dnia mamy „Field Day” z okazji Święta Niepodległości USA. Drużyny zmierzały sie w rożnego typu konkurencjach. Cały ten dzień zapamiętam poprzez przepiękne fajerwerki, które były tylko 2 godziny drogi z Georgetown. Następnego dnia wszyscy byliśmy niewyspani na lekcje. W sobotę pojechaliśmy kolejne 2 godzina na basen do Virgini, to było niezwykle doświadczenie. Ostatniego dnia tygodnia byliśmy w Annapolis.”
Czas powrotu do kraju powoli się zbliża, przed Kostkowiczami ostatnie wyzwania, testy końcowe i nieuchronne pożegnania. Choć jeszcze tydzień przed nimi Sarah pisze „Ja pokochałam to miejsce i teoretycznie strasznie nie chce wracać i czuję, że będę płakać jak będę wyjeżdżać”. Życzymy im pięknego ostatniego tygodnia, owocnej nauki i wspaniałych wrażeń oraz bezpiecznego powrotu do KOSTKI.