13. 03. br. uczniowie naszej szkoły wraz z nauczycielami wybrali się na wycieczkę do krakowskiego Teatru Sceny STU. Przedstawienie stanowiło adaptację powieści Antoine de Saint-Exupery ,,Mały Książe”. Reżyserem tej opowieści na deskach teatru był Krzysztof Jasiński.
O godzinie szesnastej wszyscy zebrali się już pod drzwiami teatru,więc weszliśmy do środka, czekając na rozpoczęcie spektaklu. Po chwili każdy siedział na swoim miejscu. Gdy światła zgasły, wszystkie głosy ucichły i na scenę wszedł pierwszy aktor – Marcel Borowiec,który tego dnia musiał wcielić się w postać Pilota. Kilka minut później dołączył do niego tytułowy bohater spektaklu – Mały Książę. Tę wyjątkową rolę otrzymała Agata Woźnicka i w niezwykły sposób  zabrała nas do magicznego świata chłopca z Asteroidy B612 . Każda postać w przedstawieniu miała uzmysłowić widzom, co w życiu jest naprawdę ważne. Bohaterowie powtarzali, że: ,,Dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Aktorzy za pomocą kilku sytuacji próbowali wyjaśnić to niezwykle mądre zdanie. Na scenie pojawiło się również wiele drugoplanowych postaci. Rolę Lisa odegrała Beata Rybotycka, węża -Jan Lorys, Króla – Andrzej Róg,a Latarnika – Franciszek Muła. Oni również pomagali widzom zrozumieć idee spektaklu, przenosząc nas na odległe planety, o których ludzie na Ziemi nie mają pojęcia. A przecież sami jesteśmy takimi planetami , które krążą wokół siebie i nadal niewiele wiedzą nawzajem o sobie.
Atmosfera panująca w sali sprawiła,że łatwiej nam było przenieść się do świata bajki. Wszystko dzięki muzyce Janusza Grzywacza oraz ciągłej komunikacji aktorów z widownią.
Myślę,że spektakl pomimo fabuły przeznaczonej szczególnie dla dzieci, rozbawił i dorosłych. Dał również do zrozumienia, że najważniejsze jest to, aby „patrzyć sercem”. Uważam, że wycieczka była udana, ponieważ wszyscy wyszli z sali zadowoleni
Patrycja Bereza, 1d

„Odczuwał wówczas, tak jak się odczuwa wielki głód, potrzebę bycia człowiekiem wśród ludzi, potrzebę bycia związanym z ludźmi”

Bardzo się zdziwiłam po wejściu na sale, ponieważ scena była mała, a aktorzy bardzo blisko widowni. Swoboda gry aktorów i ich bliskość sprawiła, że czułam się jakbym brała udział w przedstawieniu. Aktorzy pożegnali nas radosnym śpiewem i tańcem. To wspaniałe przedstawienie zapamiętam na długo. Uświadomiło mi ono, jak trudno w świecie pełnym ludzi znaleźć kogoś, kogo nazwiemy Przyjacielem. „Mały Książe” uzmysłowił nam, jak ważna dla każdego powinna być przyjaźń i cierpliwość w „oswojeniu” najbliższej nam osoby.
Anna Kościelecka, 1d

20160313_173348

„ Czułem, że ziemia stanowi moje oparcie, dodaje mi sił, podtrzymuje (…) Odkryłem, że z planetą łączy mnie siła podobna do tej, która na wirażach zespala człowieka z pędzącym wozem”.
Pierwszą rzeczą, która zdecydowanie mnie oczarowała, była specyficzna scena oraz widownia, która znajdowała się w tym teatrze. Miejsce, gdzie występowali aktorzy, było otoczone widownią, co umożliwiało poczucie swoistej więzi z artystami. Znajdowali się bowiem bardzo blisko i każdy, nieważne w jakim miejscu siedział, czy na schodach, czy na fotelu, wszystko widział i przedstawienie rozgrywało się tuż obok niego. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim wyglądem sceny, ale urzekła mnie tym, że jak ten teatr był tworzony, to priorytetem byli nawet nie aktorzy, lecz widzowie. Jednak powrócę lepiej do samego spektaklu. Aktorzy byli niesamowici. Zdawało się, że oni nie grają, ale „ żyją” granymi postaciami. Oddychali, mówili ich głosami, widzieli świat ich oczami. Stroje i charakteryzacja była bardzo dobrze dobrana. Niektóre postacie miały na sobie wielokolorowe ubrania z ogromem dodatków. Inne znowu skromne, harmonijne stroje, co stanowiło dobry kontrast. Scenariusz był znakomicie napisany. Nawet przez chwilę nie poczułam nudy, a nawet gwiezdne mruganie halogenów zdawało się unosić nas w bezkresną i ponadczasową wieczność. Mogłoby się wydawać, że jest to przedstawienie dla dzieci. Nic bardziej mylnego! Każdy mógłby się nim cieszyć, nieistotne w jakim był wieku. Podobnie jest z książką.
Wrażenia po tym wyjściu są ogromne! Muszę wrócić tutaj, by znów poczuć magię bliskości ze sztuką i cieszyć się, płakać i śmiać się razem z aktorami.
Natalia Izbińska, 1f

20160313_172108

„Tylko Duch, jeśli tchnie życie w glinę, może stworzyć Człowieka”
Miałam wielką przyjemność obejrzeć spektakl pt. „Mały Książę”. Tytułowego bohatera tej powiastki filozoficznej grała… kobieta, Agata Woźnicka! Z kolei Pilotem był Marcin Zacharzewski. Dla młodszej części publiczności przedstawienie opowiadało o kosmicznej wędrówce, w której bohater spotyka dziwne istoty – dorosłych. Natomiast dla starszych to opowieść o Pilocie, którego awaria samolotu zmusiła do lądowania w sercu Sahary. Odbywa on „podróż w głąb siebie”…
Uważam, że „Mały Książę” to spektakl, w którym dziecko demaskuje pozory i absurdy świata dorosłych i jednocześnie docenia prawdziwe radości życia. Czas spędzony w Teatrze Stu na „Małym Księciu” nie był dla mnie stracony.

Wiktoria Radwan, 1D

Do zobaczenia znowu na teatralnej scenie!

Iwona Poręba, nauczyciel języka polskiego

Ewa Klobassa – Zrencka , nauczyciel języka niemieckiego