Mikołaj – to chłopiec, który ma problemy. Żeby nie umniejszać rangi jego smutkom i nastoletnim niepokojom, należy zauważyć, ze w żaden sposób nie odbiegają one od zmartwień ludzi dorosłych, którzy po prostu czasami o nich zapominają, albo radzą sobie na swój dorosły czasem sposób ( „Każdego dnia mam coś po szkole. I nic czasu dla siebie! Tata mówi, ze wszyscy tak muszą, ze bierzemy udział w wyścigu…Tylko ze ja nie znoszę się ścigać” ).
Nasz „Mały Książę” za wszelką cenę próbuje podołać życiowym wyzwaniom i poznać samego siebie. Po drodze spotyka przyjaciela – który pozostawia mu kilka wskazówek na dalszą wędrówkę. Jego stara puszka po „Marmeladzie”, porzucona gdzieś na strychu, przechowuje najcenniejsze skarby bohatera, a mianowicie listy, które go prowadzą i pozwalają odkryć chłopcu „tajemnice życia „. Gdy „przez przypadek” przekonuje się, jak wyjątkowa może być praca nad wykonaniem witrażu, zaczyna rozumieć, w czym tkwi tajemnica radości życia, a najważniejsze – do czego ona może doprowadzić.
I jeżeli jesteście ciekawi, jaki związek maja problemy Mikołaja z jego XVI-wiecznym rówieśnikiem, sw. Stanisławem Kostka i dlaczego naprawdę warto znaleźć odrobinę czasu dla siebie – przeczytajcie „Odwrócona lornetkę” Anny Moszyńskiej.

Po co piszemy to wszystko?
Właśnie po to, by zaprosić Was do naszej klasy, w której na ścianie powstał (nie witraż wprawdzie) ale fresk, namalowany przez Kostkowiczow. Inspiracją do jego wykonania była przywołana książka o której rozmawialiśmy na Kółku Polonistycznym. Właśnie wtedy zrodził się w naszych głowach pomysł o wykonaniu ściennego malowidła. Każdy chętny Kostkowicz mógł się dołączyć i spróbować swoich sił w tworzeniu dzieła ; )

I tak z pomocą Pani Katarzyny Kuciel, krakowskiej malarki, postanowiliśmy nauczyć się nowej techniki wykonywania fresku w sali lekcyjnej. Wszyscy byliśmy niezwykle zaangażowani, włożyliśmy w to cały swój zapal i serce. Trzeba przyznać, ze to pracochłonna i finezyjna sztuka ; ) bo cóż, pierwsze pociągnięcie pędzlem było dla nas (nie ukrywajmy) nie lada przeżyciem. I te farby, które ” czarowały” na naszych oczach postacie. Pani Kasia uczyła nas, w jaki sposób posługiwać się światłem, cieniem oraz paletą barw.
Jeszcze w dodatku Platon i Arystoteles, rodem ze „Szkoły Atenskiej” zdawali się swoim towarzystwem (rozmachem postaci) przyćmiewać wszystko wokół (w końcu ich myśl sięgała o wiele dalej, niż nasze ścienne pierwodruki). I wtedy postanowiliśmy, że wykonamy coś jeszcze…każdy z nas „tak od siebie”, ruchem pędzla sprawi, że nasza ściana „zaistnieje”.
Tak też się stało. I coraz śmielej krążyliśmy wokół sławnych postaci, i poczynaliśmy sobie farbami i z coraz większą pewnością „stwarzaliśmy” nasz mały Kostkowy świat. Najśmielsza niespodzianka wykonana przez uczennice, Wiktorie Kulę jest przytulona do szafki z książkami.
Jak wyszło? Oceńcie sami…
Dobrze, że farby zabrakło…: )
Czy „sztuka” i nauka mogą iść ze sobą w parze? No chyba tak…jak w Szkole Leonarda da Vinci, uduchowiony Platon twierdząc, że „Celem naszych czynów powinno być czynienie dobra” i stateczny Arystoteles, który dorównując kroku swojemu nauczycielowi mawiał : „W obecności przyjaciół ludzie potrafią lepiej myśleć i działać ” (refleksje filozofów wybrała uczennica, Patrycja Gwóźdź).
Tak oto w wirze codziennych obowiązków znaleźliśmy czas dla siebie i własnych zainteresowań – po lekcjach, zmęczeni ale szczęśliwi w klasie do późnych godzin tworzyliśmy na wzór klasyczny naszą Szkołę Św. St.Kostki, a przecież wiele jeszcze przed nami.

Paulina Kasprzyk kl.1c

Iwona Poręba, nauczyciel języka polskiego

Zobacz zdjęcia